wtorek, 2 lutego 2016

Tajlandia cz. 1 - Bangkok

Minął już tydzień odkąd jesteśmy w Tajlandii, czyli Bangkok i Koh Samu zaliczone. Przed nami druga część wyprawy, czyli Krabi i wszystkiego jej uroki.

Przygotowując się do wyjazdu w te rejony świata zabrakło nam w przewodnikach informacji o praktycznych poradach, czyli co zobaczyć i gdzie mieszkać, a także ile mniej więcej co kosztuje.

Tak więc dzisiejszy post chciałabym poświęcić bardziej praktycznym instrukcjom, aczkolwiek opisu wybranych przez nas miejsc także nie zabraknie.

Zacznijmy więc od Bangkoku. Po przyjeździe trafiliśmy do najlepszego naszym zdaniem miejsca i dzielnicy, czyli do Rambuttri. Mieszkaliśmy w hotelu Rambuttri Village Inn & Plaza, który polecam jeżeli wybieracie się w te rejony. Cena pokoju dwuosobowego to ok 1600 bathów, czyli ok. 180 zł. Pokoje są czyste, a warunki jak na Tajlandie naprawdę znośne. WiFi jest w dostępne na terenie całego hotelu, aczkolwiek nie zawsze działa, co w tych rejonach świata jest normalne. Tak więc najlepszy dostęp do Internetu jest w recepcji hotelowej. Hotel usytuowany jest zaraz przy ulicy, na której można od razu wpleść się w tutejszy klimat. A co najważniejsze, gwar ulicy nie dociera do pokoi hotelowych. Poniżej możecie zobaczyć na zdjęciach, które zostały zrobione telefonem więc nie oddają rzeczywistych kolorów, jak wygląda otoczenie hotelu.










Wprost z hotelu wychodzi się na całą masę stoisk z rzeczami, takimi jak cienkie długie  materiałowie spodnie, które polecam zakupić, bo mogą się Wam przydać do wejścia do Świątyń, ale także do noszenia na co dzień. Bluzki, spodnie i inne podobne ciuchy można kupić od 120 bathów, czyli od około 13 zł. do 250 bathów, czyli ok. 30 zł. Znajdziecie tutaj również klapki Havaianas, które w Polsce kosztują ok. 100 zł., a w Bangkoku możecie zakupić za 180 bathów, czyli 22 zł. Nie wiem jak z ich oryginalnością, ale niczym się nie różnią od tych, które udało mi się zakupić podczas pobytu w Brazylii za tą samą cenę.

W okolicy roi się od restauracji. Polecam jednak skosztować lokalne potrawy serwowane wprost na ulicy ze straganików. Sanepid z pewnością miałby tu wiele do roboty, ale jedzenie jest pyszne i do tego tanie. Pad Thai, czyli najpopularniejsze tutaj danie kosztuje od 50 bathów do 100, w zależności od dodatków. Pad Thai z krewetkami to koszt ok. 80 bathów, czyli niecałe 10 zł. za dość porządną porcję, którą spokojnie można się najeść. W restauracjach ceny te są już zdecydowanie wyższe i za to samo danie zapłacicie ok. 150 bathów. Drinki kupowane w lokalnych knajpkach kosztują ok. 80 bathów i nie należą do najsłabszych.

Na ulicy można skorzystać również z prawdziwego tajskiego masażu. Koszt takiej usługi to 250 bathów, czyli ok. 27 zł. W Polsce taki sam masaż kosztuje ok. 200 zł. więc warto się skusić. Jeżeli jednak wybieracie się na wyspy to zostawcie sobie tą przyjemność na pobyt na plaży. Masaż, kiedy słucha się szumu morskich fal to prawdziwy relaks i przyjemność nieporównywalny z niczym innym.

Ulice pełną parą zaczynają żyć od godziny 20:00 i w weekend stragany zamykają się wtedy, kiedy zaczynają z ulic zaczynają znikać turyści, czyli nawet o 6:00 rano.

Późnym wieczorem, polecam znaleźć nocny klub. Możecie tam podpatrzeć nocne życie Tajów, w tym Lady Boy'sów. Nam udało się jednego poznać i każdy z nas przyznał, że naprawdę pięknie wygląda, jako kobieta. Dodatkowo Bangkok, jak żadne inne miejsce w Tajlandii jest miejscem, gdzie ludzie są bardzo otwarci na kontakty i poznawanie nowych twarzy. Mi również udało się zapoznać kilka nowych osób z różnych stron świata, w tym grupę młodych Polaków, którzy podróżują po świecie.

Podsumowując, Rambuttri to cała masa straganów z rzeczami, pamiątkami, biżuterią i innymi cudami, a także lokalnymi potrawami, których grzech nie spróbować.

W Bangkoku spędziliśmy niecałe dwa dni. Przylecieliśmy w niedzielę popołudniu więc od razu mieliśmy okazję zobaczyć, jak żyje stolica nocą. Kolejny dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Bangkoku i tutaj z pewnością nie odkryję przed Wami nic nowego czego nie znajdziecie w przewodnikach. Faktycznie warto zobaczyć kilka rekomendowanych miejsc, takich jak: Wielki Pałac Królewski w Bangkoku (cena wejściówki: 500 bathów, czyli 60 zł.), kompleks świątyń Wat Po, gdzie możecie zobaczyć leżącego Buddę (cena wejściówki: 100 bathów, czyli 12 zł.). Polecam również skorzystanie z usług Tuk-Tuk'a i obejrzenie miast z perspektywy uczestnika ruchu drogowego. Cena za taką przyjemność to ok. 200 bathów, za dwie osoby, ale w Rambuttri można wynająć Tuk-Tuk'a za zdecydowanie niższą cenę.

WIELKI PAŁAC KRÓLEWSKI









WAT PO










Udało nam się również dotrzeć do Parku Dusit i tamtejszego zoo. No cóż. Park jest faktycznie piękny, ale odwiedzin w zoo nie polecam. Koszt wejściówki do zoo to 150 bathów plus koszt dojazdu Tuk-Tuk'iem. Dlaczego nie polecam? Zwierzęta żyją tam w bardzo skromnych warunkach. Misie Koala zamknięte są w małych szklanych pomieszczeniach, pająki mają malutkie terraria, w których nie mają się gdzie ruszyć, węże leżą na sobie, bo mają tak mało przestrzeni, a nie wspomnę o dzikich zwierzętach, których wybiegi są naprawdę skromne i małe. Dodatkowo przestrzenie nie mają wyściółki. Zwierzęta w większości żyją na surowym betonie. To wszystko sprawia, że chce się stamtąd jak najszybciej wyjść, by nie patrzeć na cierpienie zwierzaków.

LUDZIE & ŻYCIE ULICZNE


















Do Bangkoku wracamy jeszcze za tydzień i zamierzamy zobaczyć kilka dodatkowych punktów więc z pewnością w kolejnej części moich opowieści podzielę się z Wami kolejnymi atrakcjami.

O czym warto pamiętać będąc w Bangkoku?
  • Zawsze się targuj od ceny wyjściowej (nie dotyczy to oczywiście restauracji i punktów gastronimocznych), czy to chodzi o taxi, tuk-tuk'a, czy pamiątki, które chcesz zakupić na ulicy.
  • Tajowie są bardzo uprzejmymi ludźmi. Zaczepiają, aby zachęcić do zakupu oferowanych przez nich wyrobów, ale nie są nachalni i przyjmują odmowę turysty bez urazy.
  • Tajowie bardzo chętnie pomogają więc warto pytać się ich o drogę czy wskazówki.
  • Tajowie nie zawsze znają język angielski (szczególnie na wyspach) więc trzeba uzbroić się w cierpliwość.
  • Jeżeli chcecie zobaczyć Lady Boy'sów to znajdzcie okoliczne nocne kluby, a na pewno ich tam spotkacie.
  • Jedzenie na ulicy jest bardzo smaczne i jak do tej pory nic nam nie dolega. Tak więc nie bójcie się warunków, w jakich posiłek jest dla Was przygotowywany.

Następny post poświęcę naszemu kilkudniowemu pobytowi na wyspie zwanej Koh Samui, która jak do tej pory urzekła nas najbardziej.

Jeżeli ktoś z Was był w Tajlandii i ma jakieś ciekawe wskazówki to zapraszam do dzielenie się nimi w komentarzach. Na pewno przydadzą się nam w kolejnych etapach podróży i osobom, które dopiero planują podobną wyprawę :)



8 komentarzy:

  1. Piękna wycieczka! Pełno kontrastów i kolorów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zazdroszczę Ci jedzenia :*:*:*

      Usuń
    2. Pięknie jest na wyspach, które niebawem opiszę więc zapraszam do czytania kolejnych postów :) A jedzenie? No cóż... Jest cudne! :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Oj było super! :) Niestety już się skończyło...

      Usuń
  3. Super to się wszystko prezentuje :) sama z chęcią wybrałabym się w taką podróż, ale nie mam niestety z kim ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Bangkoku widziałam masę ludzi, którzy przyjechali sami, aby odbyć taką podróż i przyznam szczerze, że sama się do niej przymierzam, bo można wtedy spędzić trochę czasu samym ze sobą a przy okazji na pewno poznaje się masę fajnych i przyjaznych ludzi :)

      Usuń
  4. Thnx for visiting my blog and have a great day :)

    OdpowiedzUsuń