czwartek, 29 sierpnia 2013

Nieoficjalny portret PRL-u w Zachęcie i migawki z Olsztyna.

W zeszłą niedzielę odwiedziłam bardzo ciekawą wystawę w warszawskiej Zachęcie.

CZAS WOLNY. FOTOGRAFIE.
          
Romuald Broniarek, Aleksander Jałosiński, Bogdan Łopieński,
Jan Morek, Wojciech Plewiński, Tadeusz Rolke
 
Wystawa to fotograficzny, nieoficjalny portret PRL-u. Zdjęcia nie pokazują ani rządowych ceremonii, ani głów państw, ani bohaterów propagandowych reportaży. Bohaterowie prezentowanych fotografii nie są w pracy – odpoczywają, swobodnie dysponują swoim czasem. Czy rzeczywiście?
Fotoreporterzy biorący udział w wystawie pracowali dla każdego niemal rodzaju prasy dostępnej w PRL-u – od zapatrzonego w Zachód „Przekroju”, przez estetyzującą „Polskę”, gazety codzienne, tygodniki, pisma branżowe, po „Przyjaźń” – organ Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Zdjęcia pokazywane na wystawie powstawały jako ilustracje do artykułów, wywiadów, reportaży. Czasem „przy okazji” zleceń. (Zródło TUTAJ)
 
Udało mi się zrobić przy okazji tej wizyty kilka zdjęć prac, które wydały mi się najciekawsze.
 











A na koniec kilka migawek z delegacji do Olsztyna i bardzo miłej nasiadówki nad jeziorem Krzywym na lunchu, kawie i lokalnym piwie ;)

 



 

niedziela, 25 sierpnia 2013

przystanek Sardynia.

Nadszedł czas na ostatni punkt programu tych kończących się właśnie wakacji...
Tym razem kierunek Włochy, a konkretniej Sardynia :)

To był wyjazd inny niż wszystkie poprzednie, bo nastawiony totalnie na odpoczynek. Warunki do tego były idealne, ponieważ Sardynia posiada 240 przepięknych plaż.  Udało mi się odwiedzić kilka z nich, czasami po dwie dziennie. Były różne - kamieniste, żwirkowe, ale i oczywiście piaszczyste. Były małe, kameralne, ciche, ale były też i takie, które przypominały nasze polskie Władysławowo. Były takie, do których można było dotrzeć z kilku stron, ale i takie, do których droga była tylko jedna - statkiem, od strony morza. Te, na których udało mi się spędzić trochę czasu to La Pelosa, Cala Luna, Porto Brandinchi, La Cinta, Capriccioli, Del Pevera, Cala Granu...

Jeśli chodzi o jedzenie, niestety nie cierpię owoców morza, w związku z tym byłam zdana na pasty i pizze, które był wyśmienite. A! i odkryłam jedną przepyszna rybę - sea bass :)
no i muszę tutaj publicznie pochwalić się tym, że w ilości na widelcu, ale zawsze, spróbowałam krewetki i ośmiornicy!!!

Odpoczęłam tak niesamowicie, że łapałam się na tym, iż nie wiem jaki jest dzień tygodnia... pogoda była przez 7 dni cudowna, klimat, atmosfera... w sam raz, żeby nabrać sił do ciężkiego okresu w pracy.

 






























środa, 21 sierpnia 2013

Blue Jasmin, czyli życie według Woody Allena

Co tu dużo mówić. Jestem ogromną fanką filmów Woody Allena. Szczególnie nakręconych tych od momentu Match Point. Fakt, że ostatni film "Zakochani w Rzymie" przypadł mi najmniej do gustu. Nie mogę tego jednak powiedzieć o "Blue Jasmin", który porwał mnie bez reszty.
 
Jest to film wielowymiarowy. O tym, co w życiu ważne; o tym, jak pieniądze potrafią przysłonić nam to, co w życiu liczy się najbardziej; o tym, kto pozostaje prawdziwym przyjacielem i na kogo można faktycznie liczyć w trudnych momentach; o tym, jak każda kobieta powinna zawsze mieć swój świat i zawsze powinna być niezależna od mężczyzny i mieć swoje pasje - tak na wszelki wypadek ;)

"Blue Jasmin" opowiada historię kobiety, tytułowej Jasmin (Cate Blanchett), która z zawiści do męża (Alec Baldwin), który zdradził ją z niejedną kobietą, donosi na niego do FBI, a miała o czym donieść, bo jej mąż był mistrzem kolokwialnych machlojek. Niestety popełnia on samobójstwo w więzieniu, a Jasmin pozostaje bez grosza przy duszy. Postanawia przeprowadzić się do siostry z Nowego Jorku do San Francisco, gdzie postanawia na nowo ułożyć sobie życie. Nawet przez chwilę wydaje się, że odzyskuje równowagę - podejmuje pracę, jako sekretarka, rozpoczyna kurs komputerowy z zamiarem ukończenia kursu aranżacji wnętrz, poznaje mężczyznę z tzw. pozycją. Niestety szybko okazuje się, że kłamstwo nie popłaca, a nowo ułożony dom z kart, bardzo szybko się rozsypuje. Bardzo ciekawą postacią jest również siostra Jasmin - Ginger - grana przez Sally Hawkins, która pracuje w sklepie spożywczym i jest rozwódką, a której życie przewraca do góry nogami lekko znerwicowana siostra Jasmin.
 
Po wyjściu z kina, film wywołał u nas długą i ciekawą dyskusję. To jeden z lepszych filmów Woody Allena, który do tej pory widziałam, który jeszcze bardziej przekonał mnie do tego, że w życiu powinniśmy liczyć przede wszystkim na siebie i powinniśmy w każdej sytuacji walczyć o siebie. Dodatkowo, nie powinniśmy zapominać o najbliższych, bo to oni finalnie są naszą ostoją w najtrudniejszych chwilach, a prawdziwych przyjaciół faktycznie poznaje się w biedzie. Niby truizmy i trudno się z tym nie zgodzić, ale pytanie jak często o tym zapominamy i nie dbamy o te relacje na co dzień.
 
Jeżeli lubicie ambitne kino. Jeżeli choć trochę darzycie sympatią filmy Woody Allena to koniecznie się na niego wybierzcie!
 
 
 
 
 
 
Zdjęcia: Filmweb
 

piątek, 16 sierpnia 2013

A co ciekawego piszczy w Szuwarach?

Niedawno wspominałyśmy z Dominiką, że w lipcu wybrałyśmy się na Mazury. Już wcześniej znalazłyśmy to miejsce w Internecie i nosiłyśmy się z zamiarem, by je dla Was sprawdzić.
 
Muszę przyznać, że w rzeczywistości miejsce to jest o wiele ciekawsze, niż na zdjęciach, które oglądałyśmy, gdy decydowałyśmy się na nasz wyjazd. Pensjonat "Szuwary", bo taką nazwę nosi, mieści się na skraju małej miejscowości zwanej Krutynią, z której organizowane są liczne spływy kajakowe. Sam pensjonat jest bardzo klimatycznie i gustownie urządzony. Motywem przewodnim pokoi jest białe drewno, co powoduje, że są bardzo jasne i schludne. Na terenie pensjonatu znajduje się osobna szklana weranda, w której można usiąść, napić się kawy, poczytać gazetę czy zjeść śniadanie. My korzystałyśmy z werandy wieczorami, aby obejrzeć nasze zdjęcia i przejrzeć Wasze blogi.
 
Miejsce jest idealnie usytuowane dla osób ceniących ciszę i spokój, a zarazem dla osób, które są aktywne. Można zorganizować spływ kajakowy, pojechać na konie do Gałkowa o którym pisałyśmy TUTAJ, odwiedzić park dzikich zwierząt czy pojechać do Galindii, o której pisała również Dominika TUTAJ.

Cena za pokój dwuosobowy to 150 zł.

Adres:

Pensjonat "Szuwary"
54B Krutyń
11-710 Piecki
tel. 607 291 262
Strona WWW: http://szuwary.com/

Jeżeli planujecie wyjazd gdzieś na weekend lub jeszcze nie wybraliście się na urlop to gorąco polecamy!