Różne obowiązki mnie ostatnio pochłonęły bez reszty, o czym opowiem Wam w kolejnych postach. Tym razem krótkie zdjęciowe podsumowanie kilku wyjazdów tych urlopowych, a także służbowych.
W listopadzie udało mi się odwiedzić Rzym, o czym już pisałam wcześniej, ale nie wspomniałam, że tuż przed wyjazdem do Włoch, udało mi się spędzić tydzień na Malcie. Okazuje się, że za bardzo małe pieniądze można wyjechać w ciekawe miejsce i poznać ich tradycje. Tak więc gorąco polecam Wam szukanie rożnych ofert tanich lotów oraz kwater, bo okazuje się, że można spędzić zdecydowanie tańszy urlop za granicą niż w Polsce. Choć nasze Polskie zakamarki również kuszą swą atrakcyjnością.
Zdjęcia poniżej przedstawione zrobione są telefonem, ale niedługo kolejna odsłona zdjęć wykonanych aparatem :)
I choć był to listopad, a temperatura nie rozpieszczała, bo wieczory były naprawdę chłodne to wyspa zachwyciła mnie kolorami, architekturą, historią, smakami i spaghetti z królikiem w sosie z czerwonego wina. A także bardzo przyjaznymi ludźmi, którzy zagadywali na ulicy. Przez co udało mi się poznać kilka ciekawych osobistości.
Kwiecień był dla mnie szalony pod względem wyjazdów. Najpierw służbowo odwiedziłam Amsterdam, a potem wyjechałam na 2,5 tygodnia na urlop, a potem na Święta na Mazury. Tak więc teraz każdą wolną chwilę spędzam w domu i delektuję się jego atmosferą :)
Choć w Amsterdamie spędziłam tylko cztery bardzo intensywne godziny to już wiem, że kiedyś muszę tutaj wrócić, bo w mieście tym poczułam się fantastycznie i poczułam jego klimat wręcz od razu. Fakt faktem zapach marihuany można było poczuć na każdym rogu. Liczba ludzi jeżdżących rowerem była niesamowita. W Amsterdamie rowerem jeździ każdy. Turysta, biznesman, ludzie w starszym wieku, rodzice z dziećmi, jak i same dzieci. Mają jednak mniejszą liczbę kilometrów do pokonania niż my tutaj w Warszawie, aby dotrzeć do pracy, a poza tym ścieżki rowerowe rozciągają się siatką po całym mieście, a u nas są to dopiero nieliczne odcinki. Niemniej powoli się to w Polsce zmienia więc mamy statystycznie coraz więcej amatorów tego środka lokomocji.
I ostatnia, najbardziej wyczekiwana przeze mnie podróż... Mój urlop w Australii. Nigdy nie spodziewałam się, że kiedykolwiek udam się na tak odległy kontynent, ale dzięki moim przyjaciołom i możliwości noclegu u nich, wyjazd ten okazał się bardzo atrakcyjny i możliwy do zrealizowania. Więcej szczegółów opiszę w kolejnym poście poświęconym Australii, a póki co mała zdjęciowa zajawka.