wtorek, 29 grudnia 2015

Noworoczne postanowienia...

Koniec roku to zawsze czas refleksji i czas kolejnych postanowień. Nie jestem fanką robienia postanowień, tylko dlatego, że kończy się rok i każdy wtedy obiecuje sobie, że nie będzie jadł słodyczy od 1 stycznia, rzuci palenie, będzie chodzić na fitness, etc. Ale faktycznie takie postanowienia i obietnice sama przed sobą składam. W tym roku wypadło to wyjątkowo w czasie, kiedy każdy z nas, a przynajmniej większość chwyta za kartkę i spisuje co chciałby zmienić w nadchodzących roku i jakie projekty prywatne, ale też zawodowe marzy, aby rozpocząć. Jestem osobą działającą przez cele więc gdy ich nie mam na horyzoncie (nawet, gdy tym horyzontem jest zwykła kartka papieru z listą moich priorytetów) to trudno mi się funkcjonuje. Tak więc zawsze na podorędziu mam listę prywatnych założeń do zrealizowania.

W tym roku zdecydowałam się podejść do tematu ciut inaczej niż zazwyczaj. Fakt, że oprócz listy celów, zawsze pod koniec roku zakładałam sobie jaki chciałabym, aby był ten kolejny rok. Poprzedni rok był dla mnie rokiem porządków i to się sprawdziło praktycznie począwszy od zeszłorocznego Sylwestra. Wiele tematów, zaległych spraw udało mi się zamknąć, niektóre wyjaśnić, a jeszcze inne przepracować. Te porządki z dniem 31.12.2015 r. nie zostaną zamknięte. Kolejny rok dedykuje procesowi ich zakończenia, ale także mam nadzieję, że będzie to rok pozytywnych zmian. I już czuję pod skórą, że przyszły rok będzie pełen nowych wyzwań. Ważne jest jednak, aby na nie czekać, bo same nie przyjdą. Nie wiem, jak Wy ale ja już rozpoczęłam przygotowania do przyszłorocznych pozytywnych zmian. Zapisałam się na studia podyplomowe, które otwierają mi nowe horyzonty, ale także niesamowicie inspirują do wielu zmian i nowych projektów. Zaczęłam wyposażać się masowo w magazyny i książki poświęcone przestrzeni publicznej, aby rozpocząć nowy rozdział z zainteresowaniami i jestem pewna, że jak temat ten będę kontynuować to zrealizuję ciekawe projekty, które będą również związane z moją pracą zawodową. Mogłabym tak długo pisać, ale nie jestem pewna czy chcecie czytać o moich postanowieniach.

Tak więc co takiego zmieniłam w tym roku, że postanowiłam o tym Wam napisać. Po pierwsze postanowiłam, że moje cele będą mierzalne. Może trochę po korporacyjnemu do tego podeszłam, ale z drugiej strony będę mogła na bieżąco weryfikować stan ich realizacji. Tak więc zamiast postanowienia pt.:
  • zacznę biegać dwa razy w tygodniu określiłam sobie, że chce przebiec w 2016 roku 350 km. Nie jest to może wynik godny chwalenia się, ale od czegoś trzeba zacząć, a pozostałe aktywności poza bieganiem pozwolą mi utrzymać formę. Tym samym nie narzucam sobie częstotliwości, jako że sporo podróżuje to jest szansa, że nie zawsze będę mogła 2-3 razy w tygodniu biegać
  • zacznę czytać więcej książek. Tutaj można zastanowić się ile rocznie książek chcemy faktycznie przeczytać
  • zacznę oszczędzać. Zamiast tego warto zastanowić się ile chcemy mieć oszczędności za rok i ile faktycznie jesteśmy w stanie oszczędzić, aby rozsądniej podchodzić do codziennych wydatków.
  • itd.
Na Święta otrzymałam pod choinkę od mojej Cioci kalendarz zaprojektowany przez Martynę Wojciechowską na 2016 r. pt.: "Rok inspirujących podróży". Z takim tytułem i taką dedykacją rok pozytywnych zmian mam prawie, jak w banku :) 
Postanowiłam zaanektować kalendarz i spisać w nim moje postanowienia, aby zawsze mieć je pod ręką. Na jego pierwszych stronach znalazłam cytat, który jest idealny dla tych, którzy nie tylko robią listę noworocznych postanowień, ale dla tych którzy faktycznie starają się ją potem realizować w trakcie 12 kolejnych miesięcy:

"Najważniejsze to być w drodze. Każdego dnia robić krok do przodu." Martyna Wojciechowska


Kolejną rzeczą, która w tym roku będzie dla mnie nowa jeżeli chodzi o wyznaczanie sobie celów to fakt, że zrobię je w gronie przyjaciółek. W niedzielę podczas spotkania świątecznego z rodzinami postanowiłyśmy spotkać się przy naszych ulubionych wakacyjnych drinkach i razem zastanowić, co chciałybyśmy zrealizować w kolejnym roku. Bardzo mi się spodobał ten pomysł, bo to też czas rozmów, refleksji nie tylko samym ze sobą, ale także z tymi najbliższymi. A przy okazji jest to okazja do spotkania i do spędzenia fantastycznego czasu razem. Tak więc jutro o tej porze na żółtych karteczkach będziemy spisywać nasze postanowienia i popijając drinka zastanawiać się co udało nam się zrealizować w minionym roku.

Dlatego piszę Wam o tym już dziś, bo może same zdążycie jeszcze zaplanować sobie taki wieczór z Waszymi przyjaciółkami i potratujecie tego typu spotkania, jako co roczną tradycję :)




Na koniec chciałabym podzielić się z Wami wystąpieniem, które obejrzałam ostatnio na TED, a które myślę, że w tych szalonych czasach każdy z nas powinien obejrzeć przynajmniej raz w tygodniu, aby stale sobie przypominać, co tak naprawdę w życiu jest naprawdę ważne.


Tym samym w nadchodzącym roku życzę Wam samych pięknych relacji! :)

niedziela, 6 grudnia 2015

Hush Warsaw & czas świątecznych przygotowań

Tegoroczne spotkania świąteczne zaczęły się u mnie ciut wcześniej niż zwykle. Niestety przez najbliższy rok co drugi weekend będę miała zajęty przez studia podyplomowe i czas wolny dość mocno się przez to skurczył. 

Miniony weekend był dość intensywny więc zaraz po przygotowaniu posta, jeszcze na chwilę zajrzę do komputera, aby przygotować się na jedno z ważnych jutro spotkań i uciekam spać, aby przetrwać kolejny tydzień w miarę na chodzie. 

W sobotę wybraliśmy się na Hush Warsaw, gdzie miałam możliwość poznania kilka ciekawych nowych polskich marek. Większość z nich w zasadzie znam i polecam, takie jak: Outfit Format, Vzoor, ByNameSakke czy Zofia Chylak, której torebki są genialne i do tego śliczne. Celem mojej wizyty nie były zakupy, a bardziej poznanie nowych projektów. Muszę przyznać, że kilka nowych marek zwróciło moją uwagę, a jedna szczególnie - Zuza Wychowaniec, której marynarki urzekły mnie od razu i nie mogłam się oprzeć by jednej nie zakupić, a podejrzewam, że moja przygoda z tą marką dopiero się zaczyna. Jeżeli lubicie oryginalne wzory i kroje marynarek to jest to z pewnością adres idealny. Świetnie wyglądają do białej koszuli i boyfriendów, których mam w szafie całą masę, bo nie potrafię się im oprzeć. 




Zdjęcia: TUTAJ



Wieczorem mieliśmy okazję spotkać się w większym gronie, aby razem upiec pierniki na zbliżające się Święta. Piernikowe Party, jak je nazywamy chyba na stałe wpiszę się w kalendarz naszych wydarzeń grudniowych, bo to już drugie tego typu odkąd mieszkam w Warszawie. Nie byłoby prawdziwego świątecznego party bez choinki. Tak więc w piątek zakupiliśmy dość pokaźne drzewko i jeszcze tego samego wieczoru przystroiliśmy je w lampki choinkowe i różne ozdoby. 

Jeżeli nie macie takiej tradycji ze swoimi znajomymi to może warto pomyśleć, aby jeszcze w tym roku lub kolejnym takie spotkanie zorganizować. Muszę przyznać, że jest trochę sprzątania po pieczeniu wspólnie pierników, ale zabawa i radość jaka towarzyszy temu zajęciu wynagradza wszystko. W tym roku, jak i poprzednim mieliśmy małego pomocnika lat 5, mojego Sąsiada, który dzielnie wycinał z nami pierniki i zdobił je do późnych godzin wieczornych. Polecam! Świetna okazja, aby spotkać się w większym gronie i wspólnie spędzić fajnie czas przygotowując się do Świąt. 





Po intensywnej sobocie przyszła niedziela, czas odpoczynku, sprzątania po minionym wieczorze i korzystania z przepięknej prawie, że wiosennej pogody. Nie sądziłam, że w grudniu wybiorę się na longboard, bo pogoda mi na to pozwoli. Mam nadzieję, że Wasz weekend był równie miły i że mały krokami przygotowujecie się do zbliżających Świąt :)

sobota, 21 listopada 2015

Kilka słów na temat nowego projektu




Od kilku miesięcy przymierzam się do realizacji prywatnego projektu, który po części związany jest również z moją pracą. Ponad dwa lata temu zmieniłam pracę i branżę. Z początku zastanawiałam się czy to była dobra decyzja. Ale jak miałam dwadzieścia kilka lat pamiętam, że przejeżdżałam przez miasto, w którym moja obecna firma posiada fabryki i mówiłam sobie po cichu, jak fajnie byłoby pracować w takiej firmie jak ta. Jak powtarzała moja Mentorka: należy marzyć, ale pamiętaj, aby marzenia doprecyzowywać. I tak kilka lat później zostałam zaproszona na rekrutację do firmy, o której w tzw. międzyczasie zapomniałam, a w której kilka lat wcześniej chciałam pracować.

Moja praca związana jest z sektorem publicznym i wszystkimi aspektami związanymi z takimi zagadnieniami, jak Livable City & Smart City. W zasadzie odkąd zaczęłam pracować opiekuję się klientami z sektora publicznego, ale dopiero w mojej obecnej pracy zrozumiałam po co tak naprawdę to wszystko robię - dla ludzi, czyli dla mieszkańców. I tak moja praca stała się moją pasją. Kilka miesięcy potem zostałam odpowiedzialna za swtorzenie strategii, która miała na celu rozwój projektów z zakresu kreowania przestrzeni publicznej za pomocą światła. Razem z zespołem przygotowaliśmy dokument, o który nas poproszono, a który przedstawiał nowe pomysły związane z angażowaniem mieszkańców i  aktywizacją lokalnego biznesu. Od tego czasu zaczęłam częściej myśleć o tym projekcie i poszukiwać wszelkich informacji związanych z kreowaniem przestrzeni i angażowaniem w nią mieszkańców. Tak od zwykłego zainteresowania zrodziła się moja pasja, której poświęcam coraz więcej czasu. Jakiś czas temu postanowiłam coś więcej zrobić z moimi zainteresowaniami i nakreśliłam plan własnego rozwoju w tym temacie. Zaczęłam od zapisania się na studia podyplomowe na kierunek "Miasta i metropolie. Studia miejskie". na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Kierunek ten prowadzony jest dopiero od trzech lat więc widać, że jest to dość nowa dziedzina, którą w Polsce dopiero się kształtuje.

Postanowiłam już nie czekać z moim prywatnym projektem i zacząć realizację pomysłu pisania serii artykułów, które będą miały na celu zainteresowania Was i zainspirowania tematyką przestrzeni, w której żyjecie i w której chcecie spędzać czas ze znajomymi czy rodziną. Mam nadzieję, że uda mi się Wam pokazać ciekawe projekty, które realizowane są na świecie, ale także na naszym polskim podwórku. Będę starała się przybliżyć się Wam prace Architektów i Plastyków miejskich. Opowiem z jakimi wyzwaniami się borykają na co dzień, aby tworzyć miasta przyjazne nam, jako mieszkańcom. Mam nadzieję, że mój projekt pozwoli Wam inaczej i bardziej świadomie spojrzeć na otoczenie, w którym funkcjonujecie, a być może zainspiruje do tego, aby wspólnie z sąsiadami wykreować swoją własną przestrzeń.

Swój projekt zaczęłam od sesji zdjęciowej, którą wykonała dla mnie Dorota Sławińska oraz napisania krótkiego bio, które wymaga jeszcze doszlifowania, ale od czegoś trzeba zacząć... :)

Trzymajcie proszę kciuki za projekt!









Kilka słów o mnie:

Absolwentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Z wykształcenia Politolog, a obecnie studentka Akademii Sztuk Pięknych na kierunku studiów podyplomowych: Miasta i Metropolie. Studia miejskie.

Przez 8 lat związana z branżą IT (Sygnity, Microsoft), a od prawie 3 lat z firmą Philips Lighting, gdzie realizuje swoje pasje związane z kreowaniem przestrzeni publicznej w dużych i średnich miastach.

Z ramienia firmy Philips jest członkiem Polskich Miast Przyszłości. Na co dzień pracuje z Włodarzami miast i gmin, architektami miejskimi, estetami i konserwatorami miejskimi, a także innymi przedstawicielami samorządów lokalnych. Realizuje projekty w zakresu Smart City and Livable Cities razem z NGO'sami typu Pracownia Miejska, Unep Grid i KIGEiT.

Prywatnie od ponad 6 lat mieszka w Warszawie, interesuje się wszelkimi publikacjami związanymi z przestrzenią miejską i jej filozofią, a także fotografią artystyczną i pracami Helmuta Newtona oraz Szymona Brodziaka. Obecnie prowadzi projekt badawczy na temat współczesnego mieszkańca dużej aglomercji oraz jego wizji miasta, w którym chciałby żyć, mieszkać, pracować i spędzać czas z rodziną oraz przyjaciółmi.


sobota, 14 listopada 2015

Spontaniczny weekendowy wypad

Czasami spontaniczne wyprawy są tymi najciekawszymi. Tak było z moim ostatnim weekendem i wypadem do Poznania. Decyzję o wyjeździe podjęliśmy w piątek w nocy, a do Poznania wyjechaliśmy o 19:00. Tak więc naprawdę dość późno. Był to jednak jeden z lepszych weekendów, jakie ostatnio miałam.

W sobotę wieczorem była świetna okazja, aby spotkać się ze znajomymi, z którymi trudno się nam spotkać w Wawie, bo tutaj czas płynie zupełnie inaczej. A w niedzielę można było pójść spokojnie na spacer na pobliskie jezioro, wypić kawę z rodzicami, z którymi nie widzę się za często i zjeść obiad w Da Luigi. Jest to włoska knajpka prowadzona przez Włocha i uroczych poznaniaków, ale wszystkie potrawy przygotowywane są przez Włocha więc wszystkie potrawy serwowane z karty są wyśmienite.












Od kilku miesięcy jestem fanką bloga Malvina Pe. Jak macie czas ochotę to koniecznie zajrzyjcie. Malvina, autorka bloga, pisze bardzo dobitnie na tematy, które nas wszystkich dotyczą. Także te związkowe. Trudno się z nią nie zgodzić, a czasami dodatkowo można się nieźle ubawić :)

Link do bloga znajdziecie TUTAJ. Na blogu znalazłam kilka zasad, którymi każdy z nas powinien się kierować i które powinny znaleźć się w każdym domu. Dokładnie takie same zasady ostatnio umieścił mój dobry znajomy u siebie w domu na jednej ze swoich ścian, dlatego czytając post na blogu Malviny zwróciłam na niego szczególną uwagę.


W tym domu jesteśmy szczerzy. Mówimy przepraszam. Popełniamy błędy. Wybaczamy. Dajemy drugą szansę. Jesteśmy cierpliwi. Lubimy się bawić. Tworzymy wspomnienia. Kochamy.

Warto o tym pamiętać na co dzień, a najlepiej codziennie rano przed wstaniem z łóżka pomyśleć sobie, co się tak naprawdę ma, aby w ciągu nowego dnia pielęgnować i dbać o to, a nie skupiać myśli na tym czego jeszcze nam w życiu brakuje...



niedziela, 1 listopada 2015

Libańska podróż kulinarna i towarzystwo buraków

Ten weekend to dla mnie jeden z pierwszych ostatnio weekendów, które mogę poświęcić po części także sobie i kulinarnym pasjom, które zajmują sporo czasu, a z drugiej strony powodują, że jest to dla mnie czynność ogromnie relaksująca.
 
W minionym tygodniu zakupiłam dwie nowe książki z przepisami - "Hummus za'atar i granaty" napisaną przez Samar Khanafer oraz najnowszą pozyjcę Jamiego Oliver'a "Superfood na co dzień". Obydwie książki kosztowały 69,99 zł. za sztukę. Nie jest to niska cena, ale z drugiej strony uważam, że warte inwestycji, jeżeli ktoś lubi szukać nowych kulinarnych inspiracji.
 
W związku z tym, że posiadam obydwie książki od dosłownie kilku dni, dlatego póki co udało mi się wypróbować przepis dopiero dzisiaj przy okazji porannego śniadania. Skorzystałam z przepisu Samar Khanafer na jajecznicę z pomidorami. Brzmi dość banalnie, ale smakuje wyśmienicie.
 


 
 
Ostatnio też stałam się fanką soków świeżo wyciskanych, które są prawdziwą bombą witaminową, a głównym bohaterem jest burak.
 
Burak to nie tylko źródło witamin, ale także:
  • Dobre źródło energii - polecane dla sportowców i osób aktywnych
  • Oczyszcza organizm - oczyszcza krew, działa tonizująco na wątrobę, usuwa szkodliwe drobnoustroje, obniża poziom cholesterolu, przeciwdziała miażdżycy, hamuje procesy gnilne w jelitach
  • Wspomaga odchudzanie  
  • Ma silne działania zasadotwórcze - naturalna profilaktyka i używany w leczeniu nowotworu, zapobiega również zgadze, także ciążowej
  • Polecany dla kobiet w ciąży i dla przyszłych mam - warto wprowadzić buraka do diety już 90 dni przed planowanym poczęciem za względu na dużą zawartość kwasu foliowego ale także ze względu na fakt, że burak pomaga oczyścić organizm z wolnych rodników, które uszkadzają DNA
Burak w mojej diecie jest wszechobecny i używam się go do przygotowywania sałatek, ale także ostatnio soków warzywno-owocowych.

Mój przepis na sok z buraków:
  • 3 buraki surowe
  • 2 obrane pomarańcze
  • 1 jabłko
Wszystkie składniki umieszczamy w sokowirówce i sok za 2 minuty jest gotowy :)





A teraz czas na przepis wspomnianego powyżej śniadania z najnowszej książki "Hummus za'atar i garnaty", czyli na jajka z pomidarami, a cała tajemnica smaku tkwi w siedmiu przypraw libańskich.

Składniki:
  • 2 duże dojrzałe pomidory
  • 1 łyżka oliwy z oliwek (ja użyłam oleju kokosowego)
  • 3 jajka (użyłam dwóch)
  • siedem przypraw libańskich (1 łyżeczka świeżo zmielonego czarnego pieprzu, 1 łyżeczka świeżo zmielonego ziela angielskiego, 1 łyżeczka zmielonych goździków, 1 łyżeczka zmielonej gałki muszkatałowej, 1 łyżeczka cynamonu, 1 łyżeczka zmielonych nasion kolendry, 1 łyżeczka imbiru w proszku)
  • sól i pieprz do smaku
Wszystkie przyprawy użyte do mieszanki siedmiu przypraw libańskich należy dokładnie wymieszać i przechowywać w szczelnie zamkniętym opakowaniu.
 
Umyte pomidory należy pokroić w kostkę. Można obrać je ze skórki, ale ja tego nie robię, ponieważ skórka owoców i warzyw zawiera najwięcej witamin. Na patelni rozgrzewamy olej lub oliwę i smażymy pokrojone pomidory przez ok. 10 minut, aż uzyskają konsystencję gładkiej pomidorowej passaty. Dodajemy przyprawy do smaku i dodajemy jajka. Początkowo nie mieszamy, dopiero kiedy jajko zacznie się ścinać, mieszamy od czasu do czasu.

 




 
 Oprócz gotowania i dogadzania sobie nowymi smakami znalazłam czas na wycięcie dyni, którą wycinam co roku. Wiem, że różnie w Polsce podchodzi się do tego typu zagranicznych tradycji, ale ja muszę przyznać, że lubię mieć u siebie zapaloną dynię, ktora stroi mój dom i taras o tej porze roku.
 

 
 
Smacznego :)
 

poniedziałek, 19 października 2015

Elementarz stylu według Katarzyny Tusk

I już jest dostępny "Elementarz Stylu" napisany przez Katarzynę Tusk. Przyznam szczerze, że kupiłam tę książkę z ciekawości i przy kieliszku wina właśnie ją przeglądam i na tzw. pierwszy rzut oka przypadła mi do gustu. Wertując strony książki już znalazłam kilka ciekawych porad. Jestem ciekawa czy miłe zaskoczenie utrzyma się również, jak zapoznam się z każdą stroną z osobna, ale coś mi mówi, że to był dobry zakup.
 
A Wy już zakupiliście pierwsza książkę o modzie Kasi Tusk?