Niestety nastał wrzesień, a zaraz potem październik. Nie wiem kiedy ten czas ucieka. W mojej branży druga połowa roku to okres bardzo intensywnych działań. Ale jeszcze tylko chwila i będzie można planować urlop. Tym razem wyjazd na narty. A póki co uciekam odpocząć na Mazury. W te znane i te mniej znane miejsca. Tym razem odpoczywałam w Galindii, z której zniknęli prawie wszyscy ludzie, a hotel wieczorem był zupełnie pusty... Taką Galindię właśnie lubię i do takiej bardzo chętnie wracam....
Pięknie! Choć przy takiej pogodzie jak dziś, nawet Warszawa wydaje się sielska :-). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie ma to jednak jak odpoczynek poza miastem blisko przyrody ;)
UsuńPrzepiękne zdjęcia, uwielbiam takie klimaty! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) Zapraszam w jakiś wolny weekend do Galindii.
UsuńTam musi być nieziemsko !
OdpowiedzUsuńJest i to bardzo, choć niestety to miejsce straciło już swoj dawny urok... Wkradła się tam komercja...
Usuńbajecznie <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do odwiedzin w takim razie ;)
UsuńJuż sama nazwa brzmi magicznie :)
OdpowiedzUsuńTo musisz koniecznie zobaczyć stroje obsługi hotelowej i samych właścicieli ;)
Usuńmagicznie, rzeczywiście;))
OdpowiedzUsuńMiejsce warte odwiedzenia!!! ;)
UsuńMagicznie... :)
OdpowiedzUsuń