poniedziałek, 10 września 2012

Ostatnie dni lata w Kazimierzu Dolnym...

Jeden z ostatnich weekendów tego lata. Ostatnie ciepłe promienie słońca w tym roku i ostatnie długie dni... W sobotę telefon ze spontanicznym pomysłem moich koleżanek "Jedźmy w niedzielę do Kazimierza Dolnego!". Pierwszą moją myślą, przyznam szczerze, była cała lista rzeczy do zrobienia i zaplanowana już wcześniej. Potem szybka reprymenda wydana samej sobie i decyzja - "Jedziemy!". Tak więc w niedzielę z rana, po dwóch dużych kubkach kawy, wyruszyłyśmy w drogę do Kazimierza.
 
Po drodze można było obserwować zbliżającą się jesień. Liście na drzewach zaczęły stroić się w kolory, a na poboczu miejscowi sprzedawali zebrane rano grzyby.
 
Po 2,5 godzinach jazdy dojechałyśmy do celu. To była  moja pierwsza wizyta w Kazimierzu i choć trochę inaczej wyobrażałam sobie to miasteczko z opowieści moich znajomych to pomimo wszystko bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Jednak najładniejsze widoki i najładniejsze domy można spotkać wychodząc poza centrum. Dopiero tam oddycha się prawdziwą kulturą i tradycją Kazimierza. Dopiero tam rozumie się dlaczego jest to miasto artystów...

Niestety latem jest to bardzo popularne miejsce i sporo w nim turystów. Jednak na jesienny już lekko chłodny weekend, kiedy turystów jest zdecydowanie mniej, jest to idealne miejsce do odpoczynku i oderwania się od codzienności...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz