Ostatni weekend to był dla mnie czas na nadrobienie prywatnych zaległości. Zajęcia na studiach pochłaniają ostatnio mój cały czas, ale muszę przyznać, że realizacja projektu z grupą, do której zostałam przypisana to czysta przyjemność więc nie narzekam.
Ale w końcu jednak kiedyś trzeba nadgonić zaległości i zająć się domowymi obowiązkami oraz nadrobić zaległości towarzyskie. W pogoni za wolnym czasem i za przyjemnością znów przez przypadek trafiłam do jednego z moich ulubionych miejsc, czyli She Is a Riot na Mysiej 3 w Warszawie. Trafiłam tutaj kilka miesięcy temu i miałam okazję porozmawiać z właścicielką i założycielką marki o ideii tego miejsca. Ma to być miejsce pełne inspiracji i rozmaitości, ma być szczyptą przyjemności w tym szalonym świecie, chwilą zatrzymania i zapomnienia. A do tego wszystkiego ma być miejscem, do którego warto zajrzeć, kiedy szuka się wyjątkowego prezentu dla kogoś bliskiego. Nie wiem czy mieliście kiedykolwiek odwiedzić to miejsce, ale wydaje mi się, że udało się stworzyć właścicielce właśnie taką przestrzeń, którą opisywała podczas naszej rozmowy. Sama chętnie do niego wracam i wybieram coś dla siebie lub dla bliskich mi osób. I tym sposobem nabyłam: torebkę Zofii Chylak, płytę winylową Adele na prezent, książkę kucharską "What Katie ate?" oraz mój ostatni nabytek "Jeff Bezos i era Amazona". Jest to miejsce różności przeróżnych. Poczynając od francuskich słodkości, po książki dla dzieci, ale także dla dorosłych o tematyce różnej, poprzez albumy muzyczne, ale także fotograficzne, niespotykane na polskim rynku kosmetyki i perfumy i wiele innych ciekawostek, które powodują, że nie można wpaść tu tylko na chwilę.
Udało mi się również odwiedzić w niedzielę Targ Śniadaniowy na Mokotowie i choć było strasznie zimno to miło było zjeść śniadanie na dworze i zakupić do domu kilka lokalnych przysmaków. Dodatkowo trafiliśmy na Panią, która sama przygotowuje karmę dla psów i kotów z samych naturalnych produktów. Zakupiliśmy kilka ciasteczek na próbę dla naszego Rusa, a po rozmowie z Panią stwierdziłam, że jeżeli sama dbam o zdrowe jedzenie to zwierzak również powinien zdrowo jeść. Dlatego od teraz sama mu przygotowuje jedzenie, gotuję kurczaka czy zapiekam rybę w piekarniku, aby nie jadł tych wszystkich sztucznych karm z dodatkiem soi i innych ulepszaczy. Zobaczymy jak długo wytrzyma, bo póki co nie przejął nawyków jedzeniowych swoich właścicieli i uwielbia saszetki kupowane w sklepie. Jeżeli macie zwierzaka i chcielibyście co nie co się dowiedzieć na temat karm przygotowywanych bez ulepszaczy zapraszam na stronę www.psieikocielakocie.pl.
Oprócz przyjemności były też domowe obowiązki, które akurat zaliczam do tych miłych i przyjemnych, czyli sadzenie kwiatów i ziół na ogródku oraz tarasie.